Roztańczona jak Karaiby i gorąca jak meksykańskie słońce. Kim jest autorka bloga?
Urszula Rapacz – pełna pasji, szalona, ryzykantka. Otwarta na świat, ciepła, romantyczna i zawsze uśmiechnięta. Doświadczenia zdobyte podczas kilkudziesięciu tułaczek po Europie oraz wyjątkowy upór i wytrwałość doprowadziły ją do spełnienia najskrytszych marzeń: zorganizowania trzech samodzielnych podróży, a nawet przeprowadzki do Meksyku.
Dlaczego Meksyk?
W Meksyku zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Od razu wiedziałam, że będę ciągle do niego wracać, dopóki w końcu tam nie zamieszkam. Meksyk to taki zaginiony skrawek mojej duszy – brakujący element układanki mojej osobowości. To miejsce, kultura i sposób życia, które czuję całą sobą, a dzięki którym po prostu jestem w pełni sobą.
Wszystko zaczęło się w 2011 roku. Podczas licznych podróży po Europie poznałam wiele kultur, ale wszystkie były do siebie bardzo podobne. Tym razem chciałam zobaczyć coś nowego, poznać coś zupełnie innego. Ktoś gdzieś coś wspomniał o Meksyku. Mieszkałam wówczas w Hiszpanii, stamtąd było bliżej 😉 Sprawdziłam loty i kupiłam bilety do Meksyku. Zorganizowałam sobie nocleg u znajomych i przyjaciół rodziny. Jednak tuż przed wyjazdem sytuacja bardzo się skomplikowała i nie wiedziałam, czy w ogóle wsiąść do samolotu, bo nie miałam gdzie spać. Mój studencki budżet oczywiście nie przewidywał wydatków przeznaczonych na noclegi w hotelach…
Nie zdążyłam się w ogóle przygotować do tej podróży. Dopiero na lotnisku przypomniałam sobie, że Meksyk leży poza Europą i być może będzie mi potrzebna wiza… A siedząc już w samolocie, w końcu znalazłam czas na otworzenie przewodnika. Wówczas zorientowałam się, że… nie zdążyłam się zaszczepić!
Czy każdy może pojechać do Meksyku?
Absolutnie każdy! Jestem najlepszym dowodem na to, że marzenia się spełniają. Meksyk jest na drugim końcu świata, loty są bardzo drogie, a studentowi, który sam się utrzymuje, naprawdę ciężko jest odłożyć sumę potrzebną na taką wyprawę. Lecz wystarczy chcieć! Potrzeba odrobiny wiary, silnej woli, samozaparcia i kilku wyrzeczeń. I można zdobyć wszystko, nawet Meksyk!
Czy podróż do Meksyku coś zmieniła w Twoim życiu?
Każda podróż zmienia człowieka i po powrocie nigdy nie jest już on tą samą osobą, co przedtem. Odkrycie Meksyku, poznanie jego kultury, charakteru i dążeń ludzi oraz ich sposobów radzenia sobie z codziennymi problemami całkowicie przewartościowało moje życie. Meksyk wzbudził we mnie niekończącą się pasję, niewyczerpaną energię do spełniania marzeń (to, co u nas nie jest możliwe, tam jest!) oraz pewność siebie, która owocuje w każdym podjętym działaniu. Zrozumiałam, że absurdalne rozwiązania mogą być jak najbardziej słuszne. Nie ma jednej drogi. Wszystko jest względne. Warunki życia i wychowania silnie kształtują nie tylko mentalność ludzi i ich zachowanie, ale też odporność na stres i choroby. Z natury jestem szalona i impulsywna, brak mi cierpliwości. Natomiast w Meksyku jestem zupełnie inną osobą: spokojną i radosną, stres i pojęcie czasu przestają dla mnie istnieć. Wielokrotnie słyszałam od znajomych: W Meksyku jesteś taka wyluzowana. Może przez to słońce?, a nawet: Tutaj masz taki niesamowity błysk w oczach. Znamy się tyle lat a nigdy takiego u ciebie nie widziałem.
Skąd pomysł na bloga?
Chciałam przekazać moim najbliższym swoje spostrzeżenia i pokazać jak niesamowity jest Meksyk. Męczyło mnie pisanie wypracowań i wysyłanie ich po kilka razy, żeby opowiedzieć swoje przygody wszystkim zainteresowanym. Jednak bardzo długo zwlekałam z podjęciem decyzji o pisaniu bloga, ponieważ nie lubię tradycyjnych blogów, w których autorzy „leją wodę” i wylewają wszystkie swoje smutki i „pierdnięcia” na papier. W końcu zaczęłam pisać. Zaczęłam od bloga na onecie i krótkich rzeczowych artykułów pisanych w trzech językach. Potem przyjaciel namówił mnie do wykupienia profesjonalnej domeny i rozwinięcia artykułów. Posłuchałam i… nie mogłam przestać pisać! Meksyk jest tak ogromny i różnorodny, że można przeżyć w nim całe życie, napisać trylogię, a mimo to jeszcze nie wyczerpać wszystkich tematów, różnic i ciekawostek kulturowych. Inspiracji nie brakuje!
Dlaczego „Aztecas”?
Często słyszę to pytanie. Dla miłośników Meksyku odpowiedź jest oczywista: w jęz. hiszp. aztecas to po prostu Aztekowie, czyli plemię Meszików zamieszkujące centralne tereny kraju. Najpotężniejsza z cywilizacji prekolumbijskich zamieszkiwała właśnie tam, gdzie dzisiaj znajduje się Miasto Meksyk. To tam wszystko się zaczęło. To oni są fizycznym, duchowym i materialnym fundamentem współczesnego Meksyku. Pisząc o Meksyku i jego mieszkańcach tak naprawdę piszę o Aztekach i ich dziedzictwie kulturowym. Sami Meksykanie mają głęboką świadomość swoich korzeni, dlatego używają wielu wyrazów i zwrotów pochodzących z języka nahuatl (głównego języka Azteków), uwielbiają Kuchnię Aztecką, oglądają Telewizję Azteca i słuchają Radia Azteca.
Kim jesteś z zawodu?
Niespokojnym duchem 😉 Mam bogate doświadczenie zawodowe. Szybko się uczę, jestem świetnie zorganizowana. Potrafię robić kilka rzeczy na raz, więc kształtuję swoją ścieżkę zawodową w różnych dziedzinach: coaching i zarządzanie zespołem, tłumaczenia i nauczanie hiszpańskiego oraz zarządzanie projektami marketingu cyfrowego. Najlepiej spełniam się w roli coacha, ponieważ uwielbiam dzielić się z innymi posiadaną wiedzą, ułatwiać zarówno codzienne obowiązki, jak i organizację życia, czy motywując innych sprawiać, że zaczynają wierzyć we własne możliwości i spełniać swoje marzenia! Nie ma większej motywacji, niż spełnianie marzeń poprzez dążenie do celu krok po kroku. Moi współpracownicy i znajomi twierdzą, że zarażam pozytywną energią i pasją. I tak powinno być! Twórzmy lepszy świat. Taki, w którym żyje się nam lepiej, w którym budzimy się szczęśliwi i podekscytowani tym, co przyniesie nowy dzień. Świat, w którym lubimy pracować. I lubimy żyć.